wtorek, 23 czerwca 2009

Wywiad z Santiago Mauin

¿ MAUIN, MANUIM O MANUIN ?



.

"Nie jesteśmy przeciwko przekształceniu, potrzebujemy go."

Podczas odzyskiwania sił po odniesieniu poważnych ran, legendarny lider Manuin Aguaruna Santiago, przedstawia swoja wersję tego, co wydarzyło się w Bagua.

Ze swego łóżka w szpitalu Las Mercedes de Chiclayo, historyczny przywódcą społeczności Aguaruna Huambisa, Condorcanqui w prowincji Amazonas stara się codziennie śledzić porozumienie między Premierem Yehude Simon a tubylcami w San Ramon i w Limie, w Kongresie i PCM. Przez kilka dni, kilku policjantów monitorowało wszystko, co się w jego pobliżu dzieje i nie pozwalało nikomu z wyjątkiem jego dwóch synów przebywać w pomieszczeniu, gdzie odzyskuje siły po odniesieniu ran postrzałowych, które otrzymał fatalnego 5 czerwca w Bagua. Nakaz jego aresztowania stwierdza, że jest oskarżony o zabójstwo oficera policji Jorge Luis Calle. Niewytłumaczalne jest, że był jednym z pierwszych tubylców, który padł poważnie ranny przez policję podczas nalotu na Curva del Diablo i został włączony w poczet zmarłych. Mimo wszystko, Manuin myśli tylko o jednym: jak to zrobić, żeby tubylcy byli uznawani za część narodu, choć jest wiadomym, że żyją zachowując istotną część swojej kultury i przyrody, że ich organizacje odnosiły olbrzymie sukcesy w dwujęzycznej edukacji, nadawaniu ziemi i dbaniu o zdrowie, że nie odrzucają inwestycji i rozwoju, jeśli idą w parze z poszanowaniem zasobów naturalnych. Jego wizja modernizacji Amazonii wzbudziła podziw królowej Zofii w Hiszpanii, w latach dziewięćdziesiątych, tak jak dzieje się do dziś w społecznościach, które żyją we wspólnotach, z różnych powodów, dla jego doświadczenia jako mediatora konfliktów. To było to, co powiedział dla "SOMOS".

- Santiago Apu, jak się czułeś, kiedy wszystkie media pokazały cię jako martwego?

- Oddałem siebie w służbie mojego ludu i powoli, odzyskuję siły. Gdybym umarł uczyniłbym to dla mojego narodu i mojej ziemi. Przykro mi, że policja, bez jakiejkolwiek przyczyny, dąży do zabijania, dąży do odpłaty, co nie jest odpowiedzią. Moi martwi towarzysze chcieli pokazać w swoim życiu obronę naszej kultury i naszego życia jako ludzi. Jednak wiele pozostaje do zrobienia, musimy rozmawiać, musimy postępować, aby zakończyć ten jeden raz.

- Dlaczego nakłaniasz las do powstania?

- Ponieważ chcemy znaleźć możliwość rozwoju, ale wewnątrz naszego lasu. Stwierdzamy, że dekrety unieważniają istnienie nas jako narodu. Więc powstaliśmy.

- Jak doszło do sytuacji, która zabrała tak wiele istnień?

Generał, który prowadził operację nie zna nas, nie wie, kim jesteśmy i jak żyjemy. Kiedy rozpoczął wyrzucanie gazu łzawiącego, uciekliśmy i generał myślał, że jest łatwo. Ale są osoby inne niż bracia Ashaninkas czy Matsiguengas. Musimy zawsze bronić naszej ziemi. Wielu, młodych i starych, pomimo owych bomb, nie uciekło i kiedy zaczynali (los disparos nos mantuvimos). Dlatego było wielu martwych. Gdybyśmy rozmawiali, tak by się nie stało.

- Niektóre części społeczeństwa twierdzą, że autochtoni są przeciwni rozwojowi, prywatnej inwestycji i że jest to "problem" dla wzrostu gospodarczego kraju.

- Nie jesteśmy przeciwko rozwojowi czy przekształceniu, potrzebujemy go. Ale wiemy, że nigdy z nami nie konsultowano się, nigdy nie mówią nam, co zrobią z nami i z naszą ziemią. Nie mówią nam, w jaki sposób wyobrażają sobie przyszłość dla nas, która będzie dla nas korzystna, jak zapewni się naszym dzieciom możliwość mieszkania w lesie i ich opieki nad lasem. Musimy przekształcenia dobrze opracować, rozwój musi być przemyślany w dżungli i korzystny dla lasu, będąc również najlepszym dla Peru.

- Masz poczucie, że doszło do prawdziwego dialogu?

- Nie, nie było dobrego dialogu. Był wymuszony i pośpieszny. Krytyczna sytuacja wymaga dalszego dialogu. Oni uważają, że zebranie się przy jednym stole czterech polityków i czterech przywódców czyni dialog możliwym. Nie jest tak. Lepiej by było gdyby Rząd rozmawiał wcześniej, nie byłoby wtedy rozlewu krwi. Dlaczego nikt nie przeszedł przez rzekę, aby wyjaśnić naszym Apus, naszym ludziom, co chcą zrobić? To był dobry dialog. Ale w końcu rząd nie zna dżungli, jest od niej zawsze daleko i zasadniczo uważa, że dżungla nie jest w jego kraju. Nie jest obecny w rzekach, i jeśli zjawia się to tylko z przyczyn politycznych, ze względu na wybory, ale nie ma realnego planu, który odpowiada jak dokonać rozwoju lasu wewnątrz niego samego, z jego różnymi charakterystycznymi cechami i jego ludźmi.

- Prezydent Alan García przyznał, że dekrety nie były konsultowane z liderami rodzimej społeczności.

- Prawdziwi rozmówcy pozostają w lesie i przywódcy i liderzy są tam. Je jest wystarczającym dialog z nielicznymi przywódcami. Mamy nasze pracujące zespoły, nasze organizacje rzek, które przychodzą rozmawiać. Pizango nie był zdolny.

- Za każdym razem, kiedy istnieje konflikt, Rząd twierdzi, że Humala jest poza nim. Organizacje, społeczności, tybylcy którzy powstali pozostawali pod wpływami Ollanta Humali, Hugo Cháveza czy Evo Moralesa?

- Nie, wcale. My nie jesteśmy humalijczykami, jesteśmy Aguaruna i Huambisa, nie odpowiadamy żadnej partii politycznej. Odczucie zagrożenia naszych terytoriów, naszego życia nie maja nic wspólnego z nimi i ich programami. Proszę, niech nikt nie mówi w ten sposób. Nie mamy idei politycznych.

- Wasze tubylcze organizacje wyłączają MRTA z Górnego Maranón i uprawy koki wśród społeczności spadły bez pomocy rządowej. Dlaczego zatem mówią oni, że jesteście za handlem narkotykami?

- Rząd musi odpowiedzieć za to, co mówi. Ale prawdą jest, że nie jest to ważne dla mnie, to były lata ciężkiej pracy, która już jest zrobiona. Teraz musimy odbudować dialog. Dziś mamy więcej świadomości i nie może się zdarzyć, taka tragedia jaką przeżyliśmy w Peru.

- Rząd Peru umieszczany jest na arenie międzynarodowej jako kraju żywych kultur, żywności, bioróżnorodności. Dlaczego nie jest to z spójne z nim i stosuje je się w kraju, ze strategiami negocjacji różnymi dla lasu, wybrzeża i gór?

- Przedstawiliśmy nasze propozycje. Na zewnątrz rząd wypowiada pozytywnie. Ich prawa są bardzo piękne, mówią, że chcą ochrony flory i różnorodności biologicznej i uważają, że napisanie tego jest wystarczające... ale w praktyce jest inaczej. Peru ze swymi bogactwami może zrobić wiele w dziedzinie turystyki, z nowymi produktami, patentami, ze swoim klimatem, ale musimy o lesie. Spójrzmy na historię, na ludność tybylczą, na wysiedlenia, na zanieczyszczenia rzek... Czy to jest rozwój? My nie chcemy takiego rozwoju, Peru nie chce rozwijać się w ten sposób.

- Walczyli w 95 roku z Ekwadorem. Czy Rząd zapomniał o tym?

- Rząd zapomniał, ale nie sami Peruwiańczycy. Dlatego Peruwiańczycy zażądali od kraju, żeby zwrócił uwagę na las. Ponieważ Peruwiańczycy chcą, żeby las żył i żeby Peru stawało się lepsze, że potrzeba dobrego ustawodawstwa, które zadba o ludzi, i zdaje sobie sprawę, że każdy jego region potrzebuje rozwoju zgodnego z rzeczywistością. Chcemy urzędników, którzy pracują, którzy podróżują, którzy znają swoje miasta i regiony. Jesteśmy Peruwiańczykami, bo jesteśmy Aguaruna i Huambisa.

- Co czujesz z powodu śmierci policjantów i tubylców?

- Bardzo ubolewam. Boli mnie to bardzo i jest to duże nieszczęście. Wykonali rozkaz, który nie miał sensu.

- Wersja rządu jest taka, że panowie rozpoczęli strzelanie.

- Tubylcy nie mieli kul. Policja z przerażenia wystrzeliła najpierw w powietrze, zaraz potem tuż obok i tam raniła jednego. Ludzie zaczęli działać, a potem ja zostałem poważnie ranny. Nie mamy broni, policja była bardzo dobrze wyposażona, atakowali nas także za pomocą helikopterów.

- Rząd stwierdził, że dekrety były nienaruszalne, ale teraz po śmierci tylu uchylił dwa. Dlaczego sięgać do tych skrajności zamiast spożytkować energię i kreatywność do prawa do negocjowania?

- To dobre pytanie. Rząd powianiem poprowadzić dialog wcześniej. Byłoby to prostsze, ale teraz spotykamy się tak. Mając dobre wyniki, Alan był najlepszym prezydentem.

- Był kilka razy w Europie. Ukończył studia w dziedzinie praw człowieka na Universidad Jesuita de Deusto i spotkał się z królową Hiszpanii Zofią. Jak go odbierasz?

- To część mojej pracy. Zawsze z serdecznością, szacunkiem i zainteresowaniem. Czasami istnieje większe zainteresowanie w lasem poza Peru, niż to, które istnieje w naszym kraju.

- Co się wydarzy w przyszłości?

- Zamierzamy stawać w obronie lasów i gruntów. Potrafimy współżyć z kimkolwiek, ale nigdy nie poświęcimy ziemi, znikając jako ludzie, nigdy. W świecie muszą istnieć osoby, które zdają sobie sprawę, że trzeba pomóc rozwiązać ten problem, utworzyć nowy model rozwoju dla naszych lasów, jak wzbogacić bardziej pracę drzew by nie zakończyła się z nimi, jak korzystać z naszych zasobów bez zanieczyszczenia rzek, jak żyć w naszym kraju bez konieczności życia gdzie indziej. Ktoś musi być w Peru, aby zrozumieć to i nas zawsze wspierać.







Osiem kul, nie zatrzymało Santiago Mauim, skłoniło nas do refleksji i zrozumienia, że nadal wiele brakuje do bycia prawdziwym Peruwiańczykiem. Serdeczne podziękowania czasopismu SOMOS za cenny wywiad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz